Raj utraconych
środa, 4 października 2017
piątek, 16 maja 2014
UWAGA
Wiem, nie wstawiałam nic od trzech tygodni. Zawaliłam, przepraszam. Stało się to między innymi przez ciągłe sprawdziany i brak weny. Przy okazji mój kochany komputer się zepsuł, a dzisiaj go odzyskałam.
Jeśli ktoś jeszcze tu zagląda to wiedzcie, że to nie koniec! Postaram się jak najszybciej napisać rozdział (stary, który zaczęłam straciłam przez awarię komputera). Wiem, że może napisałam to trochę chaotycznie, ale spodziewajcie się rozdziału, pozdrawiam.
Jeśli ktoś jeszcze tu zagląda to wiedzcie, że to nie koniec! Postaram się jak najszybciej napisać rozdział (stary, który zaczęłam straciłam przez awarię komputera). Wiem, że może napisałam to trochę chaotycznie, ale spodziewajcie się rozdziału, pozdrawiam.
niedziela, 27 kwietnia 2014
Rozdział 3 cz. 2
- Możemy
iść trochę szybciej? - cicho spytałam. Spojrzałam na niebo, księżyc przysłoniły złowieszcze chmury. Było tak
ciemno, że nie mogłam nawet dostrzec mojego brata, a jedynie
usłyszeć jego cichy oddech i dotknąć ciepłej dłoni. Czułam się
wtedy jakoś pewniej, byłam bezpieczna. Chłopak mocniej ścisną
moją rękę i przysunął się bliżej. Teraz dokładnie słyszałam
jego kroki.
- Spokojnie,
jesteś ze mną bezpieczna – powiedział to z taką wiarygodnością,
że od razu poczułam się lepiej. Delikatnie przyłożyłam policzek do jego ramienia, ugiął się pod moim ciężarem. Wydawało mi się, że jesteśmy już blisko domu,
bo zapamiętałam całą trasę, a szłam kiedyś podobną. Nic nie mówiłam, starałam się iść w podobnym tempie co Jeremy. Poruszaliśmy się prawie
bezszelestnie, jedyne co było słychać to cichy stukot moich obcasów.
Prawie nie zwracałam na to uwagi, porównywałam to do dźwięków przesuwających się wskazówek zegara. Poczułam jak wchodzimy na
kamienistą ścieżkę. Taka sama była przed naszym domem,
uśmiechnęłam się. Usłyszałam odgłos przekręcanego klucza.
Drzwi się otworzyły.
Jeremy
wszedł jako pierwszy pewnie posuwając się do przodu. Położył
klucze na szafce i zapalił światło. Od razu poczułam się lepiej,
wolałam kiedy jest jasno. Zamknęłam drzwi i dokładniej przyjrzałam
się pomieszczeniu, lubiłam to miejsce. Zauważyłam, że chłopak
wyciągnął z lodówki butelkę wody. Przestraszyłam się i
chciałam już coś krzyknąć, żeby jak najszybciej to odłożył,
ale chłopak był zbyt szybki.
- O
co ci chodzi? – powiedział śmiejąc się z mojej reakcji.
- O
nic, nieważne – próbowałam zabrzmieć jak najbardziej
naturalnie. Wzruszył ramionami i pokierował się do swojego pokoju.
- Idę
się położyć, jestem zmęczony. Jak coś się będzie działo to
krzycz. Dobranoc.
- Dobranoc
– chciałam przybrać podobnie obojętny ton co on, ale chyba
nie wyszło mi to zbyt dobrze.
Kiedy
z góry wydobył się dźwięk zamykanych drzwi nawet nie zdejmując kurtki od razu ruszyłam w stronę biura taty. Starałam się jak najciszej zejść po schodach
i wstrzymać napady niekontrolowanego kaszlu. Panował tu podobny mrok jak na zewnątrz, więc zapaliłam małą świeczkę. Powoli oświetlałam różne miejsca starając się nie przeoczyć niczego. Nagle ujrzałam tajemniczą księgę, otwartą.
Poczułam dreszcz przerażenia, ostatnio była zamknięta. Siadłam obok stawiając świeczkę na podłodze i przyjrzałam się dużym,
koślawym literom. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że jest tu
napisane moje imię. Na górze był mały numerek 257. Delikatnie pogładziłam kartkę, papier był cienki i kruchy.
Myślałam
nad tym dosyć długo, wertowałam kolejne strony, na niektórych pojawiało
się wciąż jedno i to samo słowo - Annabell, jedyne co się zmieniało to numerek. Nic nie rozumiałam, czekałam na jakieś tajemnicze, starożytne zapiski, a nie coś co słyszę codziennie. Byłam
zmęczona i podirytowana, lekko szturchnęłam księgę i przybliżyłam się do
ściany. Instynktownie przesunęłam po niej palcami badając czy
może teraz coś się tam znajduję. Wciąż nic, to wszystko było
dziwne. Niechętnie wstałam i poczołgałam się na górę. Światło
w kuchni wciąż było zapalone, a przy stole siedział Jeremy.
- Co tam robiłaś? – spytał
podejrzliwie. W ręku trzymał kubek napełniony sokiem
pomarańczowym.
- Nic, nie mogłam zasnąć –
nawet nie starałam się ukryć kłamstwa w moim głosie. Byłam tak
zmęczona, że mimowolnie mi to wyszło. - A ty czemu nie śpisz?
- Nie wiem – powiedział to z
taką obojętnością, że o nic więcej już nie pytałam. Właściwie
to nawet nie miałam ochoty na rozmowę. Usiadłam naprzeciwko niego
i oboje milczeliśmy. Zauważyłam, że chłopak się we mnie czujnie
wpatruje.
- No co? - spytałam z poirytowaniem.
- Nic, jesteś nawet ładna –
mimowolnie się uśmiechnęłam. Byłam tak śpiąca, że nie miałam czasu
nad rozmyślaniem o sensie jego wypowiedzi.
- Idę spać Jer. Tobie też się
to przyda, powoli zaczynasz gadać głupoty - nie usłyszałam odpowiedzi,
podniosłam się i powędrowałam na górę. Weszłam jeszcze na
chwilę do łazienki żeby zobaczyć w jakim jestem stanie.
Przybliżyłam się do lustra i spojrzałam w odbicie. Delikatnie
pociągnęłam za gumkę i ujrzałam czarne, pofalowane włosy sięgające
do bioder. Pod oczami miałam niebieskie cienie, a usta przybrały
siny kolor. Spojrzałam na oczy, jedno znacznie różniło się od
drugiego. To była mieszanka szarej i zielonkawej barwy, dziwnie jest
mieć dwie, różniące się od siebie tęczówki. Delikatnie je przetarłam i aż odskoczyłam. Tuż za mną unosił się
smolisty cień przypominający wysokiego, umięśnionego mężczyznę.
Zaczęłam niespokojnie oddychać, nagle ciemny obłok zniknął, widziałam go przez zaledwie ułamek sekundy. Nie myśląc zbyt dużo szybko zbiegłam na dół,
Jeremy wciąż siedział przy stole z kubkiem w ręku. Był tak
zamyślony, że nawet mnie nie zauważył. Uspokajając oddech
spokojnie weszłam na górę próbując wymazać ten moment z mojego
życia. Miałam nadzieję, że kiedy pójdę spać zapomnę o tym.
- Witaj Anno. Zabawa dopiero się zaczyna.
° ° ° ° °
Wciąż budziłam się ze łzami w oczach. Sen przedstawiający ciemną sylwetkę powtórzył się kilka razy, może kilkanaście, a każdy kolejny był coraz wyraźniejszy i bardziej realistyczny. Dopiero nad rankiem udało mi się na chwilę zasnąć. Kiedy wstałam głowa pękała mi z bólu. Zsuwając się z łóżka stało się coś, co było kolejną rzeczą, którą chciałabym zapomnieć. Usłyszałam męski, roześmiany głos.- Witaj Anno. Zabawa dopiero się zaczyna.
° ° ° ° °
Chciałam serdecznie podziękować za okrągły tysiąc wyświetleń! Starałam się jak najbardziej rozpisać. Nie wiem czy jest lepiej, czy gorzej - najlepiej sami oceńcie. Mimo mnóstwa poprawek nadal nie jestem w pełni zadowolona, ale bardziej jestem ciekawa waszej opinii. Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)